W ten wyjątkowy listopadowy wieczór, znów spotkam wiele nieoświetlonych zniczem grobów. I po raz kolejny uświadomię sobie, jak wielu grobów nikt już nie odwiedzi.
Początek listopada, dni w których czcimy wszystkich świętych oraz wspominamy zmarłych. Te dwa dni w roku sprawiają, że pustawe na co dzień cmentarze rozświetlają się w blasku płonących zniczy, a ich aleje zapełniają się żywymi. Święto tyleż smutne, co piękne i cudowne. Świadczy bowiem o tym, że my, Ci którzy pozostali, pamiętamy.
Kiedy w Polsce idę cmentarną aleją, by odwiedzić groby bliskich staram się nie myśleć o tym, że już ich nie ma. Staram się przypomnieć sobie te najwspanialsze chwile spędzone z osobami, od których tak wiele się nauczyłam, które stanowiły moje autorytety. Chcę, tak jak w piosence zespołu TSA, przywołać tamte lata, by ożywić śpiących ludzi. Aż w końcu przystaję obok i łączę się z nimi duchowo, w cieple zapalonej świecy.
W Holandii ten dzień jest inny. To normalny dzień pracy, cmentarze wieczorem nie rozświetlają się tysiącem płomyków zapalonych zniczy. Nie tworzą się obok nich korki i mała jest szansa, że obok grobu spotkasz kogoś z rodziny. W ogóle mała jest szansa, że na którymś z tutejszych cmentarzy masz rodzinny grób. Czy w ogóle warto wybrać się w tych dniach na pobliski cmentarz? I jak myśleć o bliskich, którzy zostali tam, w polskiej ziemi?
Ja chodzę. Mijam piękne, bogate marmurowe pomniki i skromne groby z kamienia. Zapalam znicz na grobach bliskich męża. I znicz pod pomnikiem dzieci nienarodzonych. Zapalam, gdy mijam groby żołnierzy. I tam, gdzie widzę, że groby są zapomniane, naznaczone zębem czasu i przykryte pożółkłymi liśćmi. Dlaczego to robię? Z potrzeby serca. Przecież każdy z nich, to historia jednego człowieka.
Zwłaszcza tu, za granicą, gdzie niemal każde święto jest skomercjalizowane, myśl o tych, którzy odeszli wydaje się być niemal całkiem zapomniana. Choć i w Polsce coraz częściej początek listopada kojarzy nam się z dniem wolnym, zapowiadaną prognozą pogody, akcją „Znicz” prowadzoną przez policję, czy korkami wokół okolicznych cmentarzy.
Nie zapominajmy o tych, którzy odeszli. Poświęćmy im choćby krótką chwilę w naszych myślach. Pamiętajmy!
* * *
Portal Polonia.nl już po raz dziesiąty organizuje akcję “Zapal znicz w Holandii”, którą z całego serca popieramy. Akcja jest hołdem dla polskich bohaterów wojennych, spoczywających na holenderskiej ziemi. Jak czytamy na portalu: – Jeśli wybierzesz się w Holandii na cmentarz, gdzie są groby polskich żołnierzy z okresu II wojny światowej, możesz uporządkować te groby, zapalić na nich znicze (…). Opowiedzieć swoim dzieciom, co robili Polacy w Holandii w czasie wojny i dlaczego ich mogiły są na obczyźnie. Wszystko po to, by mogiły te nie były anonimowe.
Na portalu zamieszczono również listę holenderskich cmentarzy, na których spoczywają polscy żołnierze. Znajdziecie ją tutaj. W Limburgii znajduje się grób kaprala Bolesława Filipiaka z Zakopanego, który poległ w Niemczech. Mogiłę można odwiedzić na Cmentarzu Wojennym w Venray, przy ulicy Hoenderstraat.
Jeśli wiesz o innych, zapomnianych grobach Polaków w Limburgii, daj nam znać! (redakcja@mojalimburgia.nl).
Foto: Hakan Erenler